Klasa 2b w Warszawie
Klasa 2 B w dniach 28.02 – 1.03. 2019r. uczestniczyła w dwudniowej wycieczce do Warszawy w ramach projektu Edukacja w Miejscach Pamięci.
Klasa 2b wręcz nie mogła doczekać się zapowiadanej już na początku roku szkolnego wspólnej wycieczki do Warszawy. Wszyscy odliczali dni do Tłustego Czwartku i nie miało to nic wspólnego z bezkarnym pożeraniem niezliczonej ilości pączków, a było raczej związane z datą naszego wyjazdu. Trudno nam się dziwić, ponieważ od początku naszej edukacji w liceum, udało nam się tylko raz jechać wspólnie autokarem i to wyłącznie na jednodniową integrację w Srebrnej Górze, więc nie było wcześniej okazji do długiej podróży czy noclegu, a to przecież w wyjazdach jest zawsze najatrakcyjniejsze.
Wszyscy byli tak podekscytowani samą podróżą do stolicy, że to, co dokładnie mieliśmy zwiedzić w Warszawie nie było najistotniejszym elementem. Myśleliśmy raczej o tym, co spakować, jakie zabrać ze sobą przekąski, o składach pokoi i gdzie będziemy zatrzymywać się na postoje, a nie o muzeach, które były w końcu celem naszej ekspedycji, ale jak się potem okazało i one były w stanie nas zainteresować.
Jeśli ktoś słyszał już o naszych wędrówkach po Wrocławiu, pewnie doskonale zdaje sobie sprawę, jaka pogoda zazwyczaj im towarzyszy. Jest zimno albo pochmurnie, a czasami z nieba pada deszcz, ale tym razem nie było mowy o podobnych warunkach! Mimo wcześniejszych prognoz, które zapowiadały raczej znany nam już scenariusz, mile się rozczarowaliśmy, bo w Warszawie przywitało nas piękne słońce i błękitne niebo. Aż chciało się spacerować, a do zobaczenia mieliśmy naprawdę wiele. Dlatego też kiedy dojechaliśmy na miejsce tuż po godzinie 1100, od razu ruszyliśmy w miasto.
Na początku znany chyba wszystkim Polakom plac Zamkowy ze słynną Kolumną Zygmunta oraz trochę opowieści o tym, jak wyglądała Warszawa po wojnie i jak szybko udało się ją odbudować. Nie zabrakło także muzycznej oprawy ze względu na bezdomnego, który ewidentnie nadużył alkoholu i poczuł się zbyt pewnie ze swoimi muzycznymi umiejętnościami. Ale i taka, prawdziwa strona warszawskiego centrum jest przecież bardzo ciekawa.
Podczas naszego zwiedzania widzieliśmy też kilka bardzo ważnych pomników, między innymi Pomnik Małego Powstańca czy Pomnik Powstania Warszawskiego przy placu Krasińskich. Mieliśmy okazję przejść obok Biblioteki Narodowej oraz Sądu Apelacyjnego, ale doszliśmy w końcu do miejsca zdecydowanie mniej wesołego. Naszym oczom ukazało się drzewo pokryte metalowymi tabliczkami z nazwiskami, datami urodzenia i śmierci, dokładnie takimi, jakie możemy widzieć na cmentarzach. Niewątpliwie sama roślina, która okazała się później być odlewem z brązu uschniętego pnia, wzbudziła w nas emocje, na które nie do końca byliśmy przygotowani. Tak, trafiliśmy na Pawiak i mimo że my nie byliśmy tam więzieni i torturowani, poczuliśmy się naprawdę okropnie. Mogliśmy doskonale wczuć się w emocje, ból, które towarzyszyły więzionym tam wówczas ludziom. Można powiedzieć, że cała radość, jaką wieźliśmy ze sobą z samego Wrocławia, nagle nas opuściła. Kiedy słuchaliśmy czytanych przez lektorów grypsów, jakie przekazywali więźniowie swoim rodzinom, coś w nas pękło. Niektórzy, pogrążeni w zadumie, po prostu słuchali, innym spływały łzy po policzkach. Widok naszej klasy pełnej smutku, żalu i przede wszystkim cichej jak nigdy, był naprawdę niecodzienny i przygnębiał chyba jeszcze bardziej.
Po zwiedzeniu tak strasznego miejsca nikomu z nas nie było do śmiechu. Mało kto nawet się uśmiechał. Zajęło dobrą chwilę, zanim ochłonęliśmy i atmosfera stała się bardziej znośna. Idąc dzielnicą Muranów, czyli ternami dawnego getta, wciąż byliśmy zamyśleni. Przewodnik pokazywał nam różne obrazy. Nie mogliśmy uwierzyć, że dziś miejsce pełne bloków, rożnych budynków, kiedyś zostało zrównane z ziemią i było jedną wielką zbieraniną gruzów i fundamentów. Tym sposobem, z nieco lepszymi humorami, doszliśmy do Polin, czyli Muzeum Historii Żydów Polskich. Spodziewaliśmy się kolejnych łez i wzruszeń, ale multimedialne wystawy okazały się być dla nas dużo bardziej łaskawe. Żydzi niemal jednoznacznie kojarzą się w Polsce z Holocaustem, a przecież ich losy skrzyżowały się z naszą ojczyzną już w średniowieczu, o czym mieliśmy okazję przypomnieć sobie przemierzając ponad cztery kilometry ekspozycji.
Kiedy opuściliśmy Polin, w Warszawie zrobiło się już całkowicie ciemno. Piękny, słoneczny dzień odszedł w niepamięć, a my zaczęliśmy zmierzać do Hostelu Moon, w którym mieliśmy się zatrzymać. Po zameldowaniu przy ulicy Foksal, w małych grupach mogliśmy znów przespacerować się po centrum miasta. Wielu z nas skorzystało z okazji, by zjeść coś smacznego w knajpkach, których przecież nie brakuje w tak wielkiej aglomeracji. Po powrocie do miejsca naszego noclegu, niektórzy sprawdzili swoje krokomierze w telefonach. Kto by pomyślał, że wydreptaliśmy średnio 20 kilometrów.
Jak to bywa na wycieczkach szkolnych, noc nie należała do tych najbardziej przespanych, ale wszyscy wspaniale bawili się w swoim towarzystwie. Wstanie rano nie było nawet problemem, w przeciwieństwie do zwyczajnego, szkolnego dnia. Drugi dzień w Warszawie zapowiadał się równie intensywnie co poprzedni. Po raz kolejny mogliśmy pogrążyć się w przemyśleniach na tematy trudne, gdyż udaliśmy się do Muzeum Powstania Warszawskiego, w którym duża część z nas już wcześniej była. Nie wszyscy jechali jednak metrem, a szczególnie drugą linią, co było z pewnością miłym doświadczeniem.
Po krótkiej przerwie w Złotych Tarasach, które nie wiedzieć czemu zachwycają swoją architekturą wielu ludzi, wyruszyliśmy w drogę powrotną. Mimo że byliśmy naprawdę bardzo zmęczeni, bawiliśmy się nadal wspaniale. Większość z nas świetnie zintegrowała się z resztą klasy, co na pewno zaowocuje lepszymi stosunkami w kolejnych miesiącach naszej wspólnej edukacji.
Marta Woroniak, Karolina Byś, klasa 2b