Nie taka sztuka straszna, czyli 3d w Pawilonie Czterech Kopuł
Mikołajki (6 grudnia 2017) klasa 3d spędziła w Pawilonie Czterech Kopuł. Natalia Wiśniewska tak zrelacjonowała udział swojej klasy w lekcach muzealnych:
Dotykaliśmy zróżnicowanej tematyki, np. biblijnej, mitologicznej, historycznej, a to wszystko pokazano nam na dziełach sztuki współczesnej w imponujących, nowoczesnych przestrzeniach muzeum.
Sztuka współczesna? Niezrozumiała i abstrakcyjna! Kiedy usłyszałam, że wspólnie będziemy interpretować dzieła twórców takich jak Andrzej Wróblewski, Władysław Hasior czy Magdalena Abakanowicz, nie ukrywam – nie byłam rozpromieniona i pełna zapału do pracy. Pani przewodnik zaprosiła nas najpierw do wschodniej części. Przechodząc z pierwszego pokoju do drugiego, nie mogłam minąć obojętnie prac, które były dla mnie zagadką. Wykorzystane tam przedmioty takie jak czarne włosie, stare deski, wraki samolotów czy pobite szkło wzbudziły we mnie pewien niepokój. Zastanawiło mnie, co tak naprawdę autor chciał przekazać, czy to jest sztuka czy może recykling z nadanym tytułem.
Przeszliśmy dalej i rozpoczęliśmy zajęcia od obrazu „Cień Hiroszimy” Andrzeja Wróblewskiego. Prosty w swej strukturze, z pozoru banalny obraz skrywał w sobie wiele znaczeń. Każdy z nas wyraził odmienne uczucia, odmienne zdanie, odmienną interpretację, gdy patrzył na to dzieło. Aby wyjaśnić nam znaczenia poszczególnych elementów, Przewodniczka zaprezentowała dwa podobne dzieła wykorzystujące jeden ten sam motyw (cierpienie, rany, blizny). Zrozumiałam, że nie ma złej interpretacji sztuki, zwłaszcza współczesnej. Wszystko zależy od miejsca, w którym żyjemy, to, na jakim etapie życia jesteśmy, od naszych doświadczeń i wrażliwości.
Zagłębiając się w twórczość Andrzeja Wróblewskiego, odnaleźć można pewien kontrast w jego dziełach. Porównując obraz „Cień Hiroszimy” z obrazem „Partyzant radziecki” pierwsze, co się rzuca w oczy, to styl wykonania; pierwszy prosty, minimalistyczny, zaś drugi realistyczny oraz ciemna kolorystyka. Ciekawostką był fakt, że A. Wróblewski założył na akademii koło samokształcenia się wraz ze swoim przyjacielem Andrzejem Wajdą. Wajda udał się w stronę reżyserii, Wróblewski zaś odnosił sukcesy w malarstwie. Obaj wciąż pozostali przyjaciółmi.
Na podsumowanie tego tematu dostaliśmy kartki z wydrukowanym obrazem, losowym obrazem Andrzeja Wróblewskiego, a naszym zadaniem było napisać słowa, które mogłaby powiedzieć postać na obrazie. Zastanawiając się, jakie słowa mogłyby zaistnieć na obrazie pt. „Cień Hiroszimy”, uświadomiłam sobie, jaki wpływ miało tamto wydarzenie w przeszłości, jakie pozostawiło po sobie zniszczenia, jak było przepełnione cierpieniem i krzywdą. „To już zostanie w nas na zawsze”.
Wracając do pierwszego pokoju, zatrzymaliśmy się przy asamblażach Władysława Hasiora. To, co budziło moje zastanowienie i wiele pytań, okazało się przedstawiać zarówno wiele problemów historycznych, jak i świata dzisiejszego. Artysta był świadomy przedmiotów, których używał, wiedział, jakiego nabierają znaczenia dla człowieka. Zaskoczyła mnie taka świadomość u twórcy i tak przemyślane projekty, które można interpretować na wiele sposobów. Każdy element coś znaczył, nic nie było z przypadku. Hasior często dotykał tematyki biblijnej, mitologicznej, mieszał sacrum z profanum, by pokazać mechanizmy kulturowe, często przedstawiał je w sposób ironiczny. „Ikar”, „Golgota” i „Krajobraz po wojnie” budzą dreszcze, ale i sprawiają, że warto się zatrzymać na chwilę. Są jak zagadka, która trzeba rozszyfrować, by dojść do sedna i zrozumieć idee.
Następny pokój pełen obrazów na ścianach był piękny; zróżnicowane malarstwo, przeróżne kolorystyki, techniki, pociągnięcia pędzlem. Doświadczaliśmy, jak muzyka wpływa na interpretacje obrazu; w zależności, czy jest to muzyka klasyczna, dynamiczna czy techno, towarzyszą nam inne emocje, inne bodźce i inaczej odbieramy sztukę.
Ostatnim elementem zajęć było skupienie się na twórczości Magdaleny Abakanowicz. Przedstawione w jej pracach tematy, uniwersalne prawdy świata, problemy społeczne ujete w przestrzennych formach – mówiły o uniwersalizmie interpretacji. Niezależnie od czasów, polityki prace artystki docierają do odbiorcy.
Od czasu do czasu mijali nas lub przysiadywali na poduszkach koleżanki i koledzy z drugiej grupy (bo podzielono naszą klasę) – oni szli z inną przewoniczką, mieli inne karty pracy, ale gdy spotkaliśmy się po zajęciach, dzielili się chętnie wrażeniami.
Byłam zdziwiona, jak ciekawe mogą być zajęcia muzealne, w jak prostej swojej formie są w stanie przybliżyć sztukę współczesną i pomóc zrozumieć. Uważam, że naprawdę były przydatne tematy chociażby do nadchodzącej matury, czy dla samego siebie. Dopiero co pisaliśmy próbną z polskiego – jeden z tekstów mówił o abakanach. Dziś wszystko stało się żywe.
Zajęcia odbyły się w ramach projektu Szkoła w mieście.