XIII Olimpiada Piewszej Pomocy. II miejsce w Konkursie Wiedzy Teoretycznej.

W sobotę 14 listopada 2015 r. w Liceum nr 1 we Wrocławiu odbyła się XIII Olimpiada Pierwszej Pomocy. Uczestniczyły w niej dwie drużyny z naszej szkoły.

Zespół Grupy Wsparcia w konkursie wiedzy teoretycznej zdobył II miejsce na 16 startujących szkół ponadgimnazjalnych. Naszą szkołę reprezentowali: Magda Owsiany, Agnieszka Gąsiorek z klasy I C oraz Marcin Sapuń z klasy IB.
Zespół do działań praktycznych w składzie Blanka Starzycka z klasy IC oraz Ameli Ticona Cruz z klasy I B zdobył VIII miejsce na 16 zespołów.
W czasie Olimpiady Julia Lipiec oraz Karolina Kleczkowska zadbały o zdjęcia z konkursu, a uczniowie: Miłosz Chełchowski(IIB), Tosia Waszkielewicz, Daniel Andrzejewski, Ola Tajchman  (II G) oraz Natalia Cyran pomagali jako wolontariusze.
Olimpiada Pierwszej Pomocy to niezwykłe wydarzenie przygotowane przez panią Katarzynę Gietner z LO nr I wspólnie ze Stowarzyszeniem Nauczycieli INWIT oraz Grupą Ratownictwa Medycznego Rejonowego Oddziału PCK. Konkurs wymaga niezwykłych umiejętności od uczestników, opanowania i działania często w dużym stresie.

A kogo trzeba było ratować w tym roku?
Oto relacja Blanki Starzyckiej, jednej z uczestniczek Olimpiady.

W sobotę 14 listopada, reprezentując naszą szkołę, miałam okazję wziąć udział w Olimpiadzie Pierwszej Pomocy, odbywającej się w Liceum Ogólnokształcącym nr 1 we Wrocławiu. Po raz pierwszy uczestniczyłam w takim konkursie. Razem z koleżanką udzielałyśmy praktycznej pierwszej pomocy na ośmiu stacjach. Na każdej z nich spotykałyśmy się z inną historią, musiałyśmy wyobrazić sobie sytuację i wykonać pierwszą pomoc zgodne z najnowszymi wytycznymi. Wymagało to od nas wszechstronnych umiejętności.

Naszym pierwszym przystankiem był obóz harcerski. Dwie osoby rąbały drewno na ognisko, ale chwila nieuwagi doprowadziła do wypadku. Jedna z osób poszkodowanych miała silnie krwawiącą ranę na ręce, druga zaś siniaka dookoła oka. Musiałyśmy zatamować krwawienie u jednego poszkodowanego i zabandażować oczy drugiemu, zadbać o ich komfort psychiczny i termiczny oraz wezwać pomoc. W udzielaniu pierwszej pomocy przeszkadzała noc oraz brak informacji gdzie znajdował się obóz.

Druga stacja przeniosła nas w góry. Znajdowała się tam tylko jedna poszkodowana, w pięknych wysokich szpilkach, i ze skręconą kostką oraz udarem cieplnym. Samo zadanie nie było trudne, ale trzeba było pomóc poszkodowanej bez apteczki. Wezwać pomoc i zapewniać komfort termiczny. W tym zadaniu można było zdobyć dodatkowe 5 punktów za opowiedzenie jak należy przygotować się wybierając się w góry – punkty zdobyłyśmy.

Trzecia stacja nosiła tytuł „Domek babci”. Spotykaliśmy tam dziewczynkę użądloną przez pszczołę. To zadanie było inne niż reszta, ponieważ o bandaże, gaziki i inne środki pomocy należało poprosić ratowniczkę, która nas oceniała. Z użądloną dziewczyną należało odsunąć się od ula, następnie wyciągnąć żądło oraz przyłożyć chłodny opatrunek. W takich sytuacjach niezwykle ważna jest rozmowa z osobą poszkodowaną czyli tak zwany komfort psychiczny.

Kolejnym zadaniem było udzielnie pomocy dziewczynie, która zasłabła w restauracji. Zdjęłyśmy ją z krzesła, co nie było takie proste, udrożniłyśmy drogi oddechowe i sprawdziłyśmy oddech. Ułożyłyśmy poszkodowaną w pozycji bocznej i wezwałyśmy pomoc. Ratownik który opisywał na koniec co drużyny wykonywały dobrze, a jakie popełniali błędy mówił tak: Wyobraźcie sobie, że znajdujecie się w restauracji, w której nagle osuwa się kobieta. Dlaczego większa część osób ratujących biegała po sali i gasiła świeczki zamiast sprawdzić co z poszkodowaną?

Piątym przystankiem była remiza strażacka. Miała tam miejsce impreza. Jedna z uczestniczek miała w rękę wbite szkło, drugiej z nosa ciekła krew. Do tego obie panie były w mocno agresywnych nastrojach względem siebie. Musiałyśmy wyłączyć muzykę, zadzwonić po policję i uspokoić poszkodowane, potem udzielić pomocy i zadzwonić po karetkę. W sytuacji kiedy osoby poszkodowane są agresywne, pierwszą pomoc zaczynamy od wezwania Policji.

Kolejnym przystankiem był wypadek rowerowy. Na chodniku leżała dziewczyna, przygnieciona przez rower, ze złamaną nogą i zdartą skórą w kilku miejscach. Musiałyśmy wykonać opatrunki głowy, zabezpieczyć złamaną nogę i oczywiście wezwać pogotowie. W takich sytuacjach warto osobę poszkodowana przykryć, aby zapobiec wychłodzeniu przez organizm.

Przedostatnim zadaniem, najbardziej przeze mnie wyczekiwanym, było RKO. RKO jest zawsze na olimpiadzie ale tym razem w innym otoczeniu. Był listopad. Nad brzegiem jeziora leżał chłopak, a nad nim stał jego przerażony kolega. Musiałyśmy odciągnąć tego poszkodowanego, uspokoić go i zadbać, aby było mu ciepło. U poszkodowanego wyciągniętego z jeziora sprawdziłam przytomność, a potem oddech. Kiedy stwierdziłam brak czynności życiowych, przystąpiłam do RKO oczywiści na przygotowanym odpowiednio fantomie. W tej akcji można było również wykorzystać przenośny defibrylator.

Ostatnia stacja była najbardziej zaskakującą stacją w całej olimpiadzie. Przed wejściem do Sali znajdowała się kartka z napisem „Wehikuł czasu. Rok 1945”. Po wejściu na stację naszym oczom ukazał się poligon wojskowy. Ławki były poprzewracane, na ziemi leżały liście i gałęzie, a w tle słuchać było wystrzały. Na końcu sali leżał postrzelony chłopak. Musiałyśmy przeczołgać się do poszkodowanego, a potem przyciągnąć go do szpitala polowego, co nie było tak proste jak się wydaje. W szpitalu czekał lekarz, ale lepiej gdyby go nie było. „Lekarz rzucał w poszkodowane wszystkim co znalazł (nawet apteczką), potem wyciągnął z kieszeni nóż i proponował amputację, a gdy udało się go rozbroić znalazł pistolet.

Konkurencje praktyczne trwały prawie dwie godziny, czas minął nam niezwykle szybko. Po działaniach mogłyśmy odpocząć, a w tym samym czasie grupa wsparcia walczyła z innymi drużynami w konkursie wiedzy teoretycznej.

Udział w Olimpiadzie Pierwszej Pomocy uważam to za bardzo ciekawe przeżycie. Pozwoliło mi zaznać czegoś nowego oraz poczuć się jak prawdziwy ratownik.