My History, your History- warsztaty w MDSM Krzyżowa,19-23 listopada 2014
19-23 listopada 2014
Środa
Do MDSM w Krzyżowej docieramy o 13.00. Podróż komfortowa, bezpośrednio spod szkoły przed drzwi kompleksu, w którym mamy mieszkać przez najbliższe dni. „Naszych Niemców” jeszcze nie ma. Mamy czas, by zakwaterować się w przytulnych pokoikach i rozejrzeć po obiekcie. Czekamy niecierpliwie na partnerów, bo ich przybycie oznacza początek przygody i całkiem zwyczajnie obiad, a nam już głód doskwiera. Wreszcie są. Pojawia się dziwna mieszanka radości i skrępowania. Okazuje się, że poznawanie się i wspólny posiłek razem to mało komfortowa sytuacja. Po początkowym niezręcznym milczeniu przełamujemy się i nawiązujemy konwersację. Uf… Pierwsze koty za płoty. Po posiłku zajęcia integracyjne. W mieszanych narodowo grupach budujemy wytrzymałe mosty z…. papieru. Mimo początkowych wątpliwości co do naszych „dzieł”, wszystkie wytrzymują próbę obciążeniową. Jest pierwsza radość i oklaski. Nasze wysiłki nagrywa niemiecka TV. Z kilkoma z nas robi wywiad. Czujemy się gwiazdami. Po przerwie kawowej przedstawiamy swoje szkoły, miasta i regiony. Ta część spotkania kończy się bardzo przyjemnie – degustujemy regionalne słodycze. Po kolacji jeszcze tylko godzinna próba przed czwartkową wizytą premier Polski i kanclerz Niemiec w MDSM i na koniec film nominowany do Oskara „Życie na podsłuchu”. O 23.00 mamy wolne. Chcemy tylko spać.
Szymon Leszczyński i Martyna Opielińska
Czwartek
Okazuje się jednak, że obejrzany wcześniej film nie pozwala nam zasnąć do 4.04. Rano ujadanie psów z BOR-u (Biuro Ochrony Rządu) wyrywa nas z głębokiego snu. Po ekspresowym postawieniu się na nogi, biegniemy do Stajni (!)na śniadanie. Może to dziwnie brzmi, ale jadamy na zmianę w Stajni albo w Oborze. Z pełnymi brzuchami idziemy na kolejną próbę profesjonalnego stania przed wizytą ważnych polityków. Szybko chwytamy o co chodzi. Staramy się. Bądź co bądź jesteśmy ambasadorami Polski. Cały poranek zamienia się w oczekiwanie. Podekscytowani siedzimy, stoimy, kucamy, wyglądamy. Z lekkim opóźnieniem pojawiają się obie panie: Angela Merkel i Ewa Kopacz. Rozpoznajemy jeszcze znanych profesorów: Bartoszewskiego i Nałęcza. Przemówienia są zaskakująco ciekawe i zaskakująco długie. Ci, który wylosowali szczęśliwy los, robią grupowe zdjęcie z A. Merkel i E. Kopacz na tle nowo otwartej wystawy. Jak my wyszliśmy na tym zdjęciu, nie będziemy komentować.
Po południu pracujemy w grupach. Opowiadamy o historii naszych rodzin. Każdy zespół prezentuje w inny sposób efekt swojej pracy. Są scenki i prezentacje. Zadziwia nas stwierdzenie faktu, jak wiele mamy ze sobą wspólnego.Dzień kończymy odpowiadaniem na napisane wcześniej przez partnerów pytania. Żartów jest co niemiara i wszyscy przednio się bawią. Co przyniesie jutro?
Ania Skowron i Kasia Wysocka
Piątek
Po długim, emocjonującym czwartku nadchodzi dużo spokojniejszy piątek. Świętowanie urodzin naszego niemieckiego kolegi Martina staje się świetną okazją, by odnaleźć wspólny język i poznać jeszcze bliżej. Czekamy do 24.00 i robimy Martinowi niespodziankę. Mimo krótkiej nocy prawie udaje nam się wyspać i rankiem ruszamy na warsztaty.
Najpierw poznajemy zasady dobrej prezentacji , rolę mowy ciała i tonacji w komunikacji międzyludzkiej. Wszystko podane w przystępny , dowcipny sposób na przykładach z żywym materiałem czyli z nami. Po części teoretycznej rozpoczynamy pracę grupach nad czterema prezentacjami . 1. Polska i Niemcy w UE. 2. Zimna wojna. 3. Emigracja Polaków i Niemców. 4. Ruch oporu w Polsce i Niemczech. Całe popołudnie zgłębiamy wybrany temat. Bawiąc się w szpiegów, my zajmujący się zimną wojną., szukamy tajnych informacji ukrytych w na całym obszarze MDSM Krzyżowa. Oglądamy film związany z naszym obszarem tematycznym (Kryzys kubański). Robimy to wszystko z myślą o przygotowaniu scenek dotyczącej naszego tematu. Scenki te będziemy przedstawiać w sobotę surowym sędziom czyli kolegom z innych drużyn.
Wieczorem czeka na nas jeszcze jedna atrakcja. W kompletnych ciemnościach, wśród pisku i krzyku co bardziej bojaźliwych koleżanek, docieramy do Domku na wzgórzu. Tu Ala i Simon wcielają się w rolę właściciela majątku Kreisau Helmuta James von Moltke i jego żony Freyi. W świetle świec czytają przejmujące listy obojga z czasów na krótko przed egzekucją hrabiego. Ostatni list robi szczególnie wrażenie, kiedy ma się świadomość, że jest pisany w dniu śmierci jego autora.
Ala Grzesiowska i Wiktoria Szablowska
Sobota
Poranek wita nas jak zwykle wybornym śniadaniem. Zaraz po nim zaczynamy pracę w grupach. Kontynuujemy wczorajsze dzieło. Uwijamy się, bo czasu do prezentacji coraz mniej, a przecież nikt nie chce się ośmieszyć. Serwowane na obiad pieczone ziemniaczki z kurczaczkiem dodają nam energii i chęci do dalszej walki z materią. Gdyby nie ten pyszny posiłek, poobiednie prezentacje nie byłyby chyba tak genialne. W reszcie nadchodzi chwila prawdy. Wielkie napięcie. Trochę obaw jak wypadniemy. Oglądamy efekty pracy kolegów. Są to scenki związane bezpośrednio z opracowanymi tematami. Są audycje telewizyjne: wiadomości, talk -show, sceny z życia domowego.Każda prezentacja inna, każda bardzo dobra. Cieszymy się i śmiejemy jak dzieci. Jest zdziwienie i chwila zadumy.
Na zakończenie pracy otrzymujemy ankiety ewaluacyjne. Podsumowujemy i oceniamy warsztaty. Chyba nie ma nikogo, komu by się one nie spodobały.Powtarzają się zdania: Zmieniłem/-am swój stosunek do sąsiadów z za Odry z neutralnego na przyjazny. Dużo się dowiedziałem/-am o sąsiadach. Nie wiedziałem/-am , że jesteśmy tacy podobni. Piękny czas. Dużo pracy, ale i dużo zabawy.
Przychodzi czas na certyfikaty, które dumnie odbieramy ściskając w podzięce dłonie naszych trenerów.
Wieczorem gramy w piłkarzyki, ping-ponga i słuchamy fałszów śpiewającej Kasi . Po niemieckiej „techniawie” przychodzi czas na muzykę polską. Upajamy się wspólną zabawą i tańcami. Rankiem budzimy się obolali. Jednych bolą nogi, innych głowa . Czas do domu „lizać rany”, odpoczywać, ale wcześniej wielkie sprzątanie. W natłoku pracy, wrażeń i nowych doświadczeń nie było na to siły i ochoty.
Przyjeżdżają busy. Jest wzruszenie i nostalgia, że to już koniec, że być może nigdy więcej ………..
Marek Niedzielski i Filip Rozicki