Otwórz oczy i zobacz! Czytanie Wrocławia

 Spotkaliśmy się w czwartkowy ranek 15 grudnia 2016 r., by podsumować projekt o czytaniu Wrocławia jako tekstu kultury. Profesor Agnieszka Ziółek – spirytus movens przedsięwzięcia – zaprosiła specjalnych gości: p. Agnieszkę Zembrzuską (SDW) i Krzysztofa Zientala, historyka sztuki. Klasy 2B i 2D przygotowywały się do finału, oglądając Kadry Wrocławia (dokumenty o Festung Breslau), uczestnicząc w spotkaniu z p. Krzysztofem Popielem (tu uczyliśmy się dostrzegać w mieście to, co mijamy zwykle obojętnie).

Tyle komunikat – bardzo oficjalny. Teraz poczytajcie, co napisali uczniowie 2D:

Gdybym tytułowała każdy dzień z mojego życia, dzisiejszy śmiało nazwałabym „Dniem historii Wrocławia”, ponieważ aż pięć godzin lekcyjnych spędziłam w auli, oglądając prezentacje na temat mojego miasta. (…) zauważyłam, jak dużą wiedzę możemy przekazywać sobie nawzajem. My – rówieśnicy. (Ala Iwańczak) Wraz ze swoją klasą uczestniczyłam w podsumowaniu projektu pt. „Wrocław jako tekst kultury”. Jego celem było zagłębienie się w historię stolicy Dolnego Śląska, a dokładniej ulic, dzielnic lub osiedli. Uczniowie klasy 2B oraz 2D przedstawili liczne prezentacje. (Julia Matykiewicz)

Pan Krzysztof Ziental – historyk sztuki (i absolwent Dziesiątki) przedstawił prezentację pt: „Historyk sztuki patrzy i widzi.” W żywy sposób odczytywał miasto. Polecił nam strony (na jedną z nich możemy wstawiać zdjęcia rodzinne, inna jest kopalnią wiedzy o mieście). (Ala Frąckowiak) Z niezwykłą ekscytacją słuchałam wykładu o historii terenów wokół mojej szkoły, w której obecnie się uczę. Zobaczyłam wiele starych zdjęć, nawet z prywatnych archiwów, poznałam intencje budowania budynków w minionych latach. (Ania Rutka)

Pani dr Agnieszka Zemburzska podczas swojej prezentacji zaciekawiła mnie projektem Erasmus+. Było to dla mnie odkrycie – poznanie możliwości wymiany kulturowej i uczenia polskiej kultury. (Natalia Wiśniewska)

Dowiedziałem się również sporo nowych informacji o ulicy, na której sam mieszkam – między innymi o starej nieistniejącej już restauracji. Poza tym wiem więcej o historii naszego miasta; np. pierwszym prezydentem był Bolesław Drobner i mieszkał przy ulicy Józefa Poniatowskiego 27. (Michał Jakubowski) Ja z tych wykładów dowiedziałem się wiele ciekawych rzeczy na temat dzielnicy i miasta, w którym żyję od urodzenia. Uświadomiłem sobie, jak mało o nich wiem. Prezentacje pomogły mi spojrzeć na Wrocław z innej strony i ujrzeć to, czego wcześniej nie widziałem. (Jacek Grudzień)

Zauważyłem, że niemal każda prezentacja ukazywała militarny aspekt Wrocławia. Ma to oczywiście związek z II wojną światową i tym, że Wrocław był ważnym ośrodkiem hitlerowskich Niemiec. Jest wiele pozostałości po tamtych czasach, np. lotniska i koleje służące wojsku, podziemne sieci schronów czy bunkry. (Szymon Trepka)

W szczególności moją uwagę zwróciły dwa zdjęcia przedstawiające kolejno: tłumy ludzi przesiadujących i relaksujących się na wałach odrzańskich oraz dzieci bawiące się na osiedlu, obok którego mieszkam.  Dzięki nim dostrzegłem, że z powodu mediów społecznościowych stajemy się coraz bardziej odizolowani i  zamknięci w sobie. (Szymon Mroczkowski)

Poza podziwem dla uczniów klasy 2B, uświadomiłam sobie, jak bardzo historia kształtuje otoczenie. Każdy ślad kuli w ścianie, stos kamieni, budynek czy też sama nazwa ulicy coś opowiada. (Julia Marcinkowska) Jedną z prac był też krótki film stworzony przez grupę uczniów mojej klasy (2d). Jego niecodzienna forma pobudziła  wyobraźnię widzów. Ciekawym akcentem była kreacja filmowa naszej koleżanki Julii Marcinkowskiej. (Julia Olejnik)

Muszę napisać o wypowiedzi ucznia z 2B i jego wielu rozśmieszających do łez komentarzach… Płakałam ze śmiechu. A profesor Agnieszka Ziółek słusznie skomentowała, że chłopak mógłby rozbawić ludzi, czytając zwykłą książkę telefoniczną. (Julia Pieluch)

Już w drodze do domu, patrząc przez okno, nie widziałem bezdusznych kawałków kamienia, tylko przypominałem sobie historię każdego z nich i na swój sposób obrazy ożywały  w mojej wyobraźni. (Norbert Zamaria)

Gratuluję uczniom klasy 2 B i grupie filmowców z 2D oraz wszystkim, którzy reportersko podeszli do zadania i podzielili się swoimi opiniami (jest ich więcej i równie cenne- do wglądu w bibliotece wraz z całym projektem).

Bardzo dziękuję za zaproszenie mnie do projektu p. Agnieszce Ziółek – „lokomotywie”, która z optymizmem i zaangażowaniem dowiozła nas do finału. 

Drodzy Czytelnicy, to jeszcze nie koniec. Polecam przeczytać to, co poniżej:

„Wrocław się uśmiecha, Wrocław trochę drwi, Wrocław nie opada z sił”

            Kocham to miasto. Nie wyobrażam sobie życia gdziekolwiek indziej. To nie tylko mój dom, to także moja historia. Tu się urodziłam, tu pragnę zostać. A jednak, pomimo całej mojej sympatii do tego miejsca, nie zawsze przyglądam się ulicom, domom, pomnikom, otaczającym mnie elementom wielkiego miasta. Podczas dzisiejszych prezentacji miałam okazję naprawić błąd – przynajmniej wirtualnie.

            Mowa była o najróżniejszych częściach Wrocławia. O Karłowicach, Kleczkowie, Sołtysowicach, Osobowicach, Podwalu. Przenosiliśmy się z miejsca na miejsce, poznawaliśmy zakamarki poszczególnych dzielnic. Zgłębialiśmy historię co ciekawszych obiektów. Przekazano nam nierzadko zaskakujące ciekawostki, zwrócono uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Kto by pomyślał, że tory przy placu Strzeleckim, nagle się urywające, są pozostałością po kolejce wąskotorowej  jeszcze w latach 60. XX wieku jeżdżącej do Trzebnicy (przez teren naszej szkoły!), a w podwórkach przy ulicy Roosevelta kryją się prawdziwe dzieła sztuki.

            Wszystkie te miejsca łączy jedno. Ucierpiały, bardziej lub mniej, w czasie drugiej wojny światowej. I we Wrocławiu słuszne okazują się słowa Muńka Staszczyka: „Gdy patrzę w twe oczy, zmęczone jak moje / To kocham to miasto, zmęczone jak ja / Gdzie Hitler i Stalin zrobili, co swoje / Gdzie wiosna spaliną oddycha”. Pomniki, muzea, tablice, poniemieckie kamienice, podziurawione kulami ściany – wszystko to przypomina o tragedii, jaka spotkała Europę w połowie XX wieku. Tutaj jest to szczególnie widoczne – przecież Wrocław jeszcze kilkadziesiąt lat temu należał do Niemiec! Wciąż można znaleźć pozostałości tamtych czasów, nie tylko w postaci budynków i mostów. To także cała infrastruktura, parki, ulice, ba, studzienki kanalizacyjne i latarnie. Chodząc ulicami, mało kto się nad tym zastanawia. A jednak – kiedy skręcam w uliczkę zabudowaną kamienicami, nie potrafię nie wyobrażać sobie życia ludzi zamieszkujących ją sto lat temu.

            No właśnie. Przez te sto lat bardzo się zmieniło. Najpierw miasto było niemieckie. Potem nastały czasy wojny, Breslau został przemianowany na Festung Breslau i niemal doszczętnie zniszczony. Po 1945 roku to z polskiego już Wrocławia wywożono cegły do odbudowy Warszawy. Przyszli komuniści, odcisnęli i oni swoje piętno – chociażby przechodząc obok więzienia przy ulicy Kleczkowskiej można zatrzymać sie na chwilę i pomyśleć, że to właśnie tam przetrzymywani byli wrogowie polityczni partii, działacze organizacji niepodległościowych. Teraz mamy Wrocław prawdziwie polski. Wrocław z kamienicami niemieckimi, ulicami francuskimi, blokami radzieckimi, czeskimi początkami. Jak śpiewa Lech Janerka – „Tak tyle lat / tyle nazw / tyle imion i nadziei” – jest to miasto wielu narodów. Każdy jest tu skądś, mieszkają tu ludzie ze wszystkich zakątków świata. (Ida Zarębska, kl. 2d)

Warto było doczytać do końca, prawda? To pozdrawiam, Ewa Obara-Grączewska